Do wycieczek w Beskidy nie trzeba nikogo specjalnie namawiać, gdyż malowniczość, dostępność tych gór dla turystów o różnym stopniu sprawności fizycznej i wspaniałe zabytki, które można podziwiać w mijanych wsiach i miastach, są znane każdemu. Beskidy są wyjątkowym regionem województwa śląskiego również dlatego, że o każdej porze roku można tu znaleźć coś dla siebie.

Salmopol - Malinowska Skała - Skrzyczne

Trasa rozpoczyna się przy zajeździe "Biały Krzyż" na Przełęczy Salmopolskiej (934 m n.p.m.), gdzie wchodzimy na czerwony szlak w kierunku Malinowskiej Skały. Szlak na początku wspina się dość stromo pod górę, jednak nie jest przesadnie forsujący.

Wejście na szczyt Malinów (1115 m n.p.m.) rekompensuje nam ten wysiłek z nawiązką widokiem rozciągającym się z tego miejsca. Pozostałą część trasy pokonamy podziwiając, niemalże nieprzerwanie, przepiękne beskidzkie widoki z zalesionego tylko miejscami szlaku. Na Malinowskiej Skale (1152 m n.p.m.) wchodzimy na szlak zielony, który poprowadzi nas już do celu podróży. Zanim udamy się w kierunku Małego Skrzycznego (1211 m n.p.m.) mijamy niesamomowite skałki pod szczytem Malinowskiej Skały.

Po dotarciu na Skrzyczne (1257 m n.p.m.) oprócz kontemplacji widoków czeka nas bigos w schronisku i wybór dalszej trasy. My zdecydowaliśmy sie na zjazd kolejką krzesełkową do Szczyrku.

Chętni dysponujący zapasem sił i czasem mogą zdecydować się na kilka alternatywnych tras schodzących ze Skrzycznego w kierunku Szczyrku (szlaki zielony i niebieski) lub Buczkowic (szlak czerwony).

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Kozia Góra - Szyndzielnia - Klimczok - Magura

Trasa wokół Bystrej. W zależności od humoru, sił, ilości dostępnego czasu można ją przejść w całości lub podzielić na mniejsze odcinki.

Szlak z Bystrej na Kozią Górę (683 m n.p.m.), którego punktem startowym jest restauracja "Pod Źródłem", oznaczony jest kolorem czerwonym. Po około półgodzinnym spacerze w lesie skręcamy na Równi na szlak niebieski prowadzący w stronę Koziej Góry. Po drodze będziemy mieli okazję obejrzeć panoramę Bielska-Białej z kliku punktów widokowych.

Kameralne schronisko "Stefanka" pozwoli wypocząć przy małym co nieco przed dalszą trasą, do wyboru mamy trasę w kierunku Szyndzielni (szlak żółty) lub zejście z powrotem do Bystrej (szlak żółty do Przełęczy Kołowrót, a następnie zielony do Bystrej).

Idący dalej dotrą do szlaku czerwonego, po drodze mijając schronisko na Szyndzielni (1028 m n.p.m.). Turyści decydujący o podzieleniu trasy na kilka wycieczek mogą rozpocząć drugi etap wycieczki właśnie od wjazdu koleją linową na Szyndzielnię.

Ze Schroniska na Szyndzielni, poprzez szczyt Szyndzielni, docieramy do kolejnego, malowniczego punktu jakim jest szczyt Klimczoka (1117 m n.p.m.) z przepięknym widokiem przez Siodło pod Klimczokiem na Magurę. W oddali, w tle majaczy Babia Góra.

Idąc dalej mijamy Schronisko Klimczok, przechodzimy przez szczyt Magury (1109 m n.p.m.) i zmierzamy na gorący posiłek w Chacie na Groniu, a stamtąd wprost do punktu startu wycieczki, szlakiem czarnym do Bystrej.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Magurka Wilkowicka - Czupel

Spacer na Magurkę Wilkowicką (909 m n.p.m.) można rozpocząć z kilku punktów takich jak Straconka, Mikuszowice, Przełęcz Przegibek, Wilkowice czy też wprost z naszego Domu Na Zboczu. Gości w naszym Domu zachęcamy szczególnie do wyboru ostatniej z tych opcji.

Wychodzimy z Domu Na Zboczu wprost ku zboczu Magurki, polną drogą. Dochodzimy do granicy lasu. Od tego momentu wędrówka odbywa się leśnymi scieżkami i wąwozami. Pomocna będzie poniższa mapka i urządzenie GPS.

Po około godzinie docieramy do skrzyżowania z czarnym szlakiem wiodącym z Wilkowic na szczyt Magurki. Od tej chwili nawigacja staje się prostsza i bez większych problemów po kolejnej godzinie będziemy na szczycie.

Mając trochę więcej czasu warto wybrać się na wycieczkę trasą Wilkowice - Magurka Wilkowicka - Czupel - Łodygowice. Pierwszy odcinek pokonujemy zielonym, leśnym szlakiem. Dojście na szczyt Magurki zajmuje około 1,5 godziny. Na szczycie warto zatrzymać się i pokontemplowac widoki, jak również posilić się w schronisku PTTK - pierwszym i ostatnim punkcie gastronomicznym na trasie. Po chwili odpoczynku wybieramy niebieski szlak, który w godzinę zaprowadzi nas na najwyższy szczyt Beskidu Małego - Czupel (933 m n.p.m.). Z Czupla rozpościera się piękny widok na Jezioro Międzybrodzkie oraz górę Żar. Zejście z Czupla do Łodygowic zajmie nam jeszcze około 2 godzin. Czerwony szlak biegnie głównie lasem.

Przejście proponowaną przez nas trasą pozwoli nacieszyć oczy panoramą pasma Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Małego oraz Małej Fatry. Na szlaku natkniemy się na dwie dodatkowe atrakcje - jaskinię zwaną Wietrzną Dziurą (w drodze z Magurki na Czupel) oraz przedziwny Diabli Kamień (schodząc z Czupla w strone Łodygowic).

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Barania Góra

Barania Góra (1205 m n.p.m.) jest bez wątpienia szczytem, którego nie można pominąć podczas wizyty w Beskidach. To tu swój bieg zaczyna królowa polskich rzek - Wisła, a widoki z ustawionej na szczycie wieży są jedyne w swoim rodzaju. Niewiele beskidzkich szczytów może z nimi konkurować.

Wycieczkę rozpoczynamy na parkingu w Wiśle Czarne Fojtula, pod remizą strażacką. Idziemy szlakiem niebieskim wzdłuż płynącej tuż obok Białej Wisełki. Idziemy najpierw drogą asfaltową (około 2 km), a następnie, wraz ze szlakiem, wchodzimy na leśną, błotnistą i kamienistą drogę, którą docieramy do słynnych i urokliwych kaskad Rodła.

Nachylenie szlaku wzrasta systematycznie w miarę zbliżania się do szczytu. Szlak wiedzie cały czas w lesie, który w okolicach szczytu stanowi Rezerwat Przyrody. Tu niejednokrotnie trzeba wspiąć się na leżące na szlaku, przewrócone i połamane konary kilkusetletnich świerków. Pod samym szczytem szlak niebieski łączy się z czerwonym, biegnącym z Węgierskiej Górki.

Na szczycie Baraniej Góry wzniesiono wieżę widokową, która pozwala spojrzeć na okolicę ponad czubkami drzew. Dzięki temu możemy obejrzeć piękną panoramę (360 stopni) Beskidów, a na południu podziwiać wyrastające w górę szczyty Tatr.

W drodze powrotnej wybieramy czerwony szlak, w kierunku Wisły, odwiedzamy schronisko Przysłop pod Baranią Górą, a następnie na rozwidleniu szlaków skręcamy w prawo i szlakiem czarnym, asfaltową drogą spacerujemy w stronę Wisły wzdłuż płynącej obok Czarnej Wisełki. Szlak doprowadza nas do Jeziora Czerniańskiego. Przy odrobinie szczęścia można stąd podjechać autobusem w miejsce z którego rozpoczynaliśmy wycieczkę. Autobusy kursują do godziny 16, potem pozostają nogi, które muszą wytrzymać kolejne 2 km - tym razem już po płaskim terenie.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Góra Żar

Na Żar (761 m n.p.m.) można się dostać na kilka sposobów. Najpopularniejszym jest oczywiście kolej linowo-terenowa. Można jednak skorzystać z alternatywy, np. zielonego szlaku, prowadzącego z Międzybrodzia Żywieckiego doliną Isepnicy na szczyt góry.

Po co na Żar? Odpowiedź na to pytanie jest jasna dla zapalonych lotników. Jest to mekka paralotniarzy, a u podnóża góry funkcjonuje szkoła szybowcowa.

Ponadto Żar oferuje przepiękne widoki na masyw Magurki Wilkowickiej i Czupla, Jezioro Żywieckie i Międzybrodzkie. Przy sprzyjającej pogodzie można stąd dojrzeć naprawdę odległe obiekty (Elektrownia Jaworzno III, Huta Katowice). No i oczywiście jeszcze jedna cecha wyróżniająca Żar spośród innych szczytów Beskidów - górny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka - Żar. Nie ma w okolicy drugiego takiego szczytu.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Dębowiec

Dębowiec (536 m n.p.m) to jeden z pomysłów na spacer w sobotnie popołudnie. Wyruszamy z parkingu, z którego większość osób podąża do dolnej stacji kolei linowej na Szyndzielnię. My zamiast do kolejki skręcamy za czerwonym szlakiem. Po dwóch kwadransach jesteśmy na Polanie pod Dębowcem. Z tego miejsca rozpościera sie przyjemny widok na Bielsko-Białą. W schronisku możemy napić się kawy, a młodsi spacerowicze mogą rozerwać się na nowym placu zabaw lub pozjeżdżać na letnim torze saneczkowym.

Do szczytu Dębowca trzeba jeszcze podejść około 1 km. Chętni do dalszej wędrówki mogą iść w kierunku Szyndzielni zielonym lub czerwonym szlakiem, a następnie zjechać w miejsce postoju samochodu koleją linową.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Pilsko

Wsiedliśmy w samochód, bo pod Pilsko z Łodygowic jest ok. 30 km. Zatrzymaliśmy się w Korbielowie Kamiennej i zostawiliśmy auto na parkingu pod sklepem. Postanowiliśmy zdobyć tę górę idąc szlakiem zielonym i chcąc dotrzeć do samochodu pod koniec dnia zataczając pętlę.

Wspinaliśmy się pracowicie wśród zabudowań, potem mijaliśmy kilka „śpiących” latem wyciągów narciarskich. Przed nami roztaczały się coraz rozleglejsze widoki na liczne przysiółki Korbielowa. Po prawie dwóch godzinach dotarliśmy do Hali Miziowej. Na tej rozległej polanie spotykają się liczne szlaki, bo dotrzeć można tu z różnych miejsc, między innymi z Sopotni - szlak zielony, lub głównym czerwonym szlakiem beskidzkim od strony Węgierskiej Górki, przez Rysiankę. Postanowiliśmy odpocząć po trudach wędrowania i coś zjeść. Do wyboru mieliśmy w zależności od upodobań kanapki z własnego plecaka, bądź coś z grilla w szałasie pamiętającym stare „kilmatyczne” schronisko, albo „wypasiony obiad” w nowym hotelu górskim.

Po posiłku postanowiliśmy zdobyć szczyt Pilska, drugiej co do wysokości góry w Beskidach. Wśród rozległych połaci kosodrzewiny, przez teren objęty ochroną rezerwatową, szlakiem żółtym po prawie 40 minutach dotarliśmy do turystycznego przejścia granicznego ze Słowacją. Stąd jeszcze kilkanaście minut i znaleźliśmy się na wysokości 1557 m npm. To kulminacja tej GÓRY po stronie słowackiej. Stoi tu krzyż i polowy ołtarz, przy którym czasami odbywają się nabożeństwa. Widoki są rozległe, to jedna z najpiękniejszych panoram w Beskidach, między innymi po stronie południowo-wschodniej malowniczo rozlewa się Jezioro Orawskie, a tuż za nim na północ imponująco wznosi się królowa Beskidów BABIA GÓRA. Postanowiliśmy że będzie celem naszej wyprawy w kolejne wakacje.

Kiedy już nasze oczy nacieszyły się tymi widokami, czas schodzić. Na Halę Miziową powróciliśmy szlakiem czarnym, zajęło nam to niespełna pół godziny. Aby powrócić do miejsca naszego startu mieliśmy trzy możliwości: wrócić tą samą trasą, ale po co skoro można inaczej. Mogliśmy iść dalej głównym czerwonym szlakiem beskidzkim przez Przełęcz Glinne, ale na to potrzeba prawie trzy godziny. Wybraliśmy trzeci wariant i największym skrótem wzdłuż drogi gruntowej ( zimowa nartostrada) doszliśmy do wsi. Stromizna, którą pokonaliśmy dała się we znaki naszym nogom, a szczególnie paznokciom. Ucieszyliśmy się na widok naszego samochodu, bo mogliśmy wrócić do domu.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Wyprawa na Babią Górę

Przed rokiem obiecaliśmy sobie, że zdobędziemy Babią Górę. Jest w Beskidach najwyższa i wznosi się aż na 1725 m.n.p.m. Nazywana jest Królową Beskidów i Matką Niepogód. Dodatkowym bodźcem była chęć zobaczenia nowego schroniska na Markowych Szczawinach. Uroczyście otwarto je 25.04.2010 r. po zaledwie 2 latach budowania. A stanęło ono na miejscu poczciwego staruszka, wybudowanego tam z inicjatywy Hugona Zapałowicza przed 100 laty.

Zaplanowaliśmy naszą wycieczkę na połowę sierpnia i nawet telefonicznie zarezerwowaliśmy sobie nocleg aż dla 6 osób, bo nasze najmłodsze latorośle też się z nami wybierały. Ponieważ do Zawoi spory szmat drogi (ponad 50 km) więc pojechaliśmy samochodami, które zostawiliśmy (za drobną opłatą) na placu u sympatycznego górala w Zawoi Markowej. Zajrzeliśmy jeszcze do Ośrodka Edukacyjnego BPN, by zobaczyć, jakie skarby przyrody powinniśmy zobaczyć na własne oczy. Potem zarzuciwszy plecaki na grzbiety wyruszyliśmy szlakiem zielonym i po niespełna 2 godzinach wspinania, niejednokrotnie po niezłych stromiznach, byliśmy w schronisku, stojącym na sporej polanie wśród świerków.

Po wyburzonym staruszku, wielokrotnie rozbudowanym przez dziesięciolecia, nie został ani ślad, bo nowy obiekt powstał na tym samym miejscu. Przywitało nas schronisko nowiutkie, pachnące jeszcze farbą i na razie bez ducha, ale pewnie po latach duch też w nim zagości, przyniesiony przez kolejne pokolenia turystów. Leniwie posnuliśmy się po obiekcie i poszliśmy wcześnie spać, bo na ranek zaplanowaliśmy sobie wejście na szczyt. Sławne są też wyprawy na wschód słońca widziany z tej góry, ale na takie wyczyny nie mieliśmy wystarczająco dużo latarek (trzeba iść tam po ciemku). Spaliśmy więc jak susły, grzecznie w łóżeczkach, odurzeni świeżym powietrzem.

Pogoda zapowiadała się nieźle, postanowiliśmy pomaszerować szlakiem żółtym czyli Percią Akademików. Najpierw szlaki idą wspólnie z niebieskim, tzw. Górnym Płajem (to najkrótsza i najłatwiejsza droga prowadząca do Przełęczy Krowiarki, gdzie też są duże parkingi dla zmotoryzowanych). Potem zaczęliśmy się wspinać kolejnymi zakosami ścieżki wśród kosodrzewiny na północne stoki Babiej. Widać z tej trasy, jak są one imponujące i strome. Szczególnie malowniczo prezentują się zerwy skalne Kościółków, po prawej stronie. Nawet na jednym odcinku musieliśmy korzystać z zamontowanych łańcuchów i klamer, ale to tylko było dodatkową frajdą dla naszych nastoletnich latorośli, które ciągle były na przedzie.

Diablak został zdobyty po prawie 2 godzinach trudu, ale widoki, jakie się z niego roztaczają były wystarczającą nagrodą. Panorama dookoła nas, na zachodzie w oddali widać Pilsko (byliśmy tam w ubiegłe wakacje), a po południowo-wschodniej stronie majaczy, w lekkiej mgle, koronka szczytów tatrzańskich. Południowe stoki po stronie słowackiej są zdecydowanie łagodniejsze, też prowadzi z tej strony kilka szlaków. Podziwiamy jeszcze malownicze Jezioro Orawskie i pora coś przekąsić z własnych plecakowych zapasów. Nie byliśmy na szczycie sami, zewsząd przychodziły całe rzesze turystów, bardzo popularny szlak czerwony, ten Główny Beskidzki, prowadzi tu ze wspomnianej Przełęczy Krowiarki (Lipnickiej) przez malownicze kulminacje Sokolicy, Kępy i Gówniaka (to 2,5 godz. marszu).

Schodziliśmy ze szczytu też szlakiem czerwonym, lecz w kierunku zachodnim do Przełęczy Brona. Nasze dzieci zdążyły jeszcze wejść w tym czasie na Małą Babią (Cyl) i niebawem byliśmy z powrotem w schronisku na Markowych Szczawinach. Schodziliśmy do Zawoi szlakiem czarnym, by nie dublować drogi wejścia, z którego zeszliśmy potem w lewo na niebieski, by dojść do samochodów zaparkowanych w Markowej. Okrutnie po drodze kusiły nas całe kolonie urodziwych prawdziwków, które obficie sypnęły po ostatnich deszczach.

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.

Wyprawa na Wielką Rycerzową

Wyprawiliśmy się tam latem, chyba była to połowa sierpnia. Potrzebowaliśmy ciszy gór, by przejść do rzeczywistości po ostatnim pożegnaniu naszego taty. Kierunek wyprawy: Beskid Żywiecki. Trasa tak zaplanowana, by zrobić pętlę i powrócić do samochodu. Przez Żywiec, Węgierską Górkę, Milówkę (tą od braci Golec), Rajczę i Ujsoły dotarliśmy do Soblówki. Tam w bezpiecznym miejscu, bo obok kościoła, zostawiliśmy nasze 4 kółka.

Plecaki na grzbiety, kijki do pomocy i w drogę. Wybór padł na szlak zielony prowadzący w górę potoku Cicha aż pod Przełęcz Przysłop. Mijaliśmy kolejne rozrzucone po groniach przysiółki tej osady, przyglądając się jednocześnie intensywnie prowadzonym pracom leśnym. Na potęgę ścinane były głównie świerki zainfekowane przez kornika. Martwimy się jakie rozmiary przyjmie ta plaga i jak będą wyglądać te ukochane góry?

Po prawie 2 godzinach dotarliśmy do Przełęczy, na której znajduje się turystyczne przejście na słowacką stronę. Moglibyśmy po zejściu tam zobaczyć bardzo ciekawy skansen w Vyhylovce z przedziwną kolejką leśną jeżdżącą zakosami po stoku, ale to innym razem. Postanowiliśmy skręcić w prawo, by szlakiem wzdłuż granicy wspiąć się na szczyt Wielkiej Rycerzowej (1226 m n.p.m.), zajęło nam to godzinę. Z najwyższego w tym rejonie szczytu rozglądaliśmy się na wszystkie strony, pogoda była wyborna, choć czasem drzewa zasłaniały widoki. Dosyć stromą ścieżką zeszliśmy na rozległą Polanę Rycerzową porośniętą połaciami dorodnych krzewinek czarnej jagody (na Żywiecczyźnie nazywanej jaferą). Naturalnie nie obyło się bez konsumowania jagód, zostawiliśmy jeszcze sporo dla miśków na zimę.

Na skraju polany stoi bacówka PTTK postawiona tu w latach 70-tych, budowla niewielka i bardzo przytulna. Niektórzy z nas pamiętali ten obiekt jeszcze z czasów studenckich górskich eskapad. Coś skonsumowaliśmy, wybierając chyba racuchy o oczywiście z... jagodami, poleniuchowaliśmy na trawie i dalej w drogę.

Możliwości zejścia aż trzy: żółtym do Przysłopa i dalej tak jak wchodziliśmy, ten wariant odpada. Można jeszcze czarnym, bądź żółtym bezpośrednio do wsi, oba po godzinie drogi, tą wersję też pomijamy. Poszliśmy zielonym wzdłuż grzbietu przez Wiertałówkę do Przełęczy Kotarz mając po lewej stronie dolinę Danielki. Zajęło nam to 40 minut i na przełęczy poszliśmy w prawo schodząc do Soblówki szlakiem niebieskim. To miało być zaledwie pół godziny, ale zajęło zdecydowanie więcej. Po drodze były liczne utrudnienia spowodowane zwózką drewna, pełno błota i kolein, ale daliśmy radę!

Pokaż mapę trasy w serwisie mapa-turystyczna.pl.